Dlaczego się komunikujemy? Najprostsza odpowiedź: bo czegoś chcemy od innej osoby. Potrzebujemy, żeby coś nam podał, sprzedał, pokazał. Żeby zwrócił na nas uwagę, kochał, przyjaźnił się, słuchał itp. Komunikacja to całe nasze życie. Bez niej nie bylibyśmy w stanie przetrwać. To komunikacja posuwa świat naprzód, prawda?
Nie jest niczym dziwnym zatem, że biznes to komunikacja. Bo realizowany jest przez ludzi. Możemy mieć najfantastyczniejszy produkt, czy usługę, ale jeśli nie przekażemy tej informacji innym osobom, pozostanie to jedynie w sferze naszego posiadania. Nic nie będziemy z tym w stanie zrobić.
Przez wieki uczyliśmy się komunikować na podstawie własnych doświadczeń. Stworzyliśmy około 7 tys. języków. Uznaliśmy, że słowo, gest, grymas, tembr głosu wymaga uważności, jest podstawą do budowania zaufania.
Czy jesteśmy więc obecnie zadowoleni ze stanu naszej komunikacji, z jej wyników? Badania pokazują, że nie. Było nam o wiele łatwiej, kiedy jedynymi osobami, z którymi obcowaliśmy były nasze rodziny, sąsiedzi i wąskie grono współpracowników. W chwili pojawienia się możliwości masowego podróżowania, a potem i internetu wywróciliśmy znany sobie dotąd świat do góry nogami. Nagle, rzeki, czy wręcz oceany informacji zaczęły nas zalewać. Dostęp do każdego niemal człowieka na naszej planecie, stał się po prostu możliwy. Podobnie jak do produktów i usług z najdalszych zakątków. Komunikacja stała się wyzwaniem.
Historia komunikacji biznesowej odzwierciedla postęp cywilizacji. Handel najpierw ograniczał się do małego grona znanych przez lata ludzi. Sukces w sprzedawaniu, czy kupowaniu opierał się na relacjach. Potem zaczął przekształcać się w negocjowanie, a ten proces opierał się na posiadaniu wiedzy, zasobów finansowych oraz siły. Tak powstawały ogromne korporacje, których moc sprawcza przewyższała możliwości niejednego rządu. Kto miał informację, mógł nią zarządzać, bo to ona tworzyła status. Aż do XXI wieku. Wraz z postępem, rewolucją przemysłową 3.0, a obecnie już 4.0, zaczął zmieniać się paradygmat komunikacji. Dzięki możliwościom przekazu Goliat zaczął przegrywać z Dawidem, seryjnie. Bo dostęp do informacji ogromnie się zdemokratyzował. Informacja stała się ogólnie dostępnym towarem, można nie wydawać grosza, a mieć dostęp do wiedzy, o której kiedyś nie śniło się nawet filozofom.
Czy fakt posiadania informacji dał nam jednak większe poczucie kontroli, czy choćby szczęścia? Wprost przeciwnie. Bo co zrobić z milionami propozycji, które codziennie kuszą nas kolejnymi obietnicami? Jak je analizować, jak je wykorzystywać, jak odcedzać to, co ważne i potrzebne?
Otóż, zaledwie w ciągu kilkunastu ostatnich lat działania profesjonalne uległy absolutnemu przebiegunowaniu. Jednym z najbardziej ewidentnych obszarów zmian jest komunikacja biznesowa. Kiedyś procesy handlowe trwały tygodniami, czasem i miesiącami nawet. Teraz, technologia skróciła interwały do absolutnego minimum. Liczba podejmowanych przez nas codziennie decyzji zmieniła się w ilość, jest tak ogromna, że wręcz niepoliczalna. Procesy, do których kiedyś przygotowywaliśmy się przez wiele dni, by zwieńczyć je np. spotkaniem negocjacyjnym dziś trwają nieprzerwanie i składają się z wielu mikro kontaktów z naszym klientem, kontrahentem. Zrób teraz przerwę w czytaniu- przemyśl ostatnie zdania. Prawda, że tak to wygląda także u Ciebie? Sukces w prowadzeniu Klienta nie jest liczony przełomowymi wydarzeniami, a praktycznie codziennym bilansem spotkań, maili, wiadomości, zdarzeń zewnętrznych itd. Obłęd.
Jasne jest, że nie jesteśmy gotowi na to, żeby móc to wszystko kontrolować. Nie do końca jesteśmy w tanie tym też zarządzić. Dlaczego?
Wystarczy spojrzenie na procesy biznesowe, takie jak sprzedaż, zakupy, marketing, by zobaczyć, że to, co związane bezpośrednio z umiejętnościami człowieka nie zostało jeszcze zrewolucjonizowane. Zostaliśmy w tyle… Zdecydowanie przed nami kroczy postęp w IT, medycynie, sporcie, energetyce i innych dziedzinach nauki. My, ludzie, in gremio? Zostaliśmy z tym postępem sami…
Co dalej?
Zdemokratyzowanie dostępu do informacji zaczyna nas coraz bardziej rozwarstwiać! Dlaczego? Bo brakuje nam kompetencji do wyciągania wniosków, używania tego nadmiaru, do zarabiania na postępie. Znów dochodzi do elitarnego podziału na tych, w których zainwestowało się już wiele, i przez to są na najwyższych stanowiskach, zarabiają najwięcej i są po prostu gdzie indziej. Cała reszta gubi się w tych labiryntach innowacyjności.
Jak temu zaradzić?
Ostatnie dwie dekady, to przede wszystkim ogromne inwestycje biznesu w IT. Budżety wydatkowane na ten cel w firmach na całym świecie to bajońskie sumy. Jedna międzynarodowa korporacja potrafi wydać na ten cel około miliard dolarów rocznie! A na człowieka i jego rozwój, na technologię radzenia sobie ze światem i ze zmianami dzięki nowym kompetencjom? Ile na ten cel wydaje corocznie biznes?
Wpadliśmy niestety w pułapkę. Człowiek ma poradzić sobie z tym, co się dzieje sam, albo przy minimalnej pomocy firmy i to najczęściej w ramach takich zakresów wiedzy, które niemal jak komputer, czy samochód służbowy należą się odpowiedniemu poziomowi stanowiskowemu. Tymczasem nie bardzo widać jest innowacje w procesach zarządzania sprzedażą, zakupami, marketingiem itp. Od połowy XX wieku, kiedy to powstawały zręby nowoczesnego podejścia do tych procesów nie doświadczaliśmy przełomów ideowych.
Przyczyną tego stanu rzeczy może być to, że system pracy „u kogoś” nie zmienić się w swoich podstawach od połowy XIX wieku. Pracownik ma przyjść, zrealizować przydzielone mu zadania w ramach postawionego celu i wyjść o określonej porze. Tradycyjna struktura piramidy, brak miejsca na rzeczywiste korzystanie z zasobów i talentów, nieporadne procesy rekrutacyjne, ciche odchodzenie, zniechęcenie i brak inspiracji, niepoukładana praca zdalna, różnice generacyjne, odmienności w wartościach i przekonaniach, różne narodowości, religie i kultury – te zjawiska zaczynają pokazywać, że niejedna firma wygląda od wewnątrz jak przysłowiowy Frankenstein. Wiele elementów do siebie po prostu nie pasuje, a organizacjom brak jest pomysłu, jak to posklejać.
Na rezultaty można było czekać nieco dłużej, ale pandemia przyspieszyła te procesy. Rozchwianie i brak spójności, małe zaangażowanie czy wręcz wypalenie zawodowe, pokazują czerwone światło. Mamy do czynienia z kryzysem psychologicznym, który zatrząsnął posadami biznesowego świata.
Zatem?
Wreszcie zaczęliśmy sobie stawiać odpowiednie pytania – kim jest człowiek we współczesnym świecie, kim jest pracodawca, a kim pracownik, co to jest redystrybucja, gdzie jest zlokalizowane źródło kapitału, czym jest państwo, polityka, organizacje międzynarodowe, jakie prawa ma człowiek – pracownik, a jakie obowiązki. Co to jest ekologia, czym jest religia, czy wąska specjalizacja to wciąż dobry pomysł, jakie kompetencje ma mieć lider, itd.
Te pytania to nadzieja, bo pytania otwierają dialog. A tego nam trzeba – biznesowej komunikacji w zupełnie nowej formie. Te fundamentalne kwestie stają się pomału tematami przewodnimi codzienności. Coś, co jeszcze niedawno rozstrzygane było w zaciszu gabinetów i ogłaszane światu, jako prawdy objawione, teraz rozgrzewa miliony i, miejmy nadzieję, staje się zaczynem zmian.
Mając na uwadze opisane zjawiska, nie sposób nie zauważyć, że zachodzące zmiany w komunikacji, które widzimy wokół, nie zostały jeszcze odpowiednio nazwane, ułożone i unarzędziowione biznesowo. Wciąż bowiem, w ogromnej większości, średni i duży biznes prowadzony jest komunikacyjnie w tradycyjnym stylu, opierając się na dwudziestowiecznych koncepcjach. Nadal, poszczególne stanowiska w firmie zajmowane są przez specjalistów, którzy na ogół działają odcinkowo. Większość organizacji, czasami siłą rozpędu, najczęściej w ogóle nie licząc utraconych korzyści, a jeszcze czasami – nie potrafiąc się odnaleźć w nowej rzeczywistości trwają w dawno utartych schematach. Skutki są oczywiste. I odbijają się na ludziach. Upadające praktycznie z dnia na dzień wielkie marki, brak, spodziewanego przez analityków rozwoju, zaprzepaszczanie wartości, utrata zaufania, wielomilionowe inwestycje w nietrafione rozwiązania itd., to wszystko odbija się na pracownikach.
Zatem? Czy jest jakieś superrozwiązanie, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przyniesie uspokojenie i nada odpowiednie kierunki? Oczywiście, że nie ma.
Są natomiast kroki, które wydają się być konieczne do podjęcia – bo one właśnie dają nam możliwość zjedzenia tego przysłowiowego słonia, po kawałku. Co zatem powinno pójść na warsztat w pierwszej kolejności? Ponieważ nie zapowiada się, żeby procesy transformacji spowolniły, logicznym wydaje się sięgnięcie do źródeł. Do wartości, modeli oraz idei, na których opiera się nasza cywilizacja. Tak, to brzmi szumnie, ale w gruncie rzeczy sprowadza się do prostej rzeczy, do tego, co przynosi nam największe poczucie bezpieczeństwa- czyli wykorzystanie siły społeczności, grupy, działanie razem, we wspólnie dobrze pojętym interesie.
Nie, nie zniechęcaj się tą konkluzją, nawet jeśli spodziewałaś się/spodziewałeś się tu odkryć jakąś rewelację. Nie, nie będzie tu nowego koła, prochu czy żarówki. Bo chodzi o znalezienie sposobu na to, żebyśmy w działaniach byli bardziej skuteczni, a to wymaga poprawy znanych nam i używanych procesów. Poprawy, a nie wdrażania nowych. Nowe nie będą w stanie wdrożyć się w krótkim czasie powszechnie A jedynie powszechność usprawnień daje nam możliwość szybkiej poprawy.
Co jest więc taką logiczną powszechną korektą, która skokowo poprawi nam komfort działania w biznesie? Usprawnienie komunikacji biznesowej! To jest właśnie nasza nadzieja. Dlaczego? Wymieńmy choćby 3 powody:
Choćby te opisane wyżej zjawiska są podstawą postawienia następujących pytań:
Jest rzeczą pewną, iż będąc specjalistami w szeroko pojętej komunikacji biznesowej, jaką są negocjacje i pracując w niej od prawie 25 lat wiem, że XXI wiek i jego zmiany wymagają gruntownego przeformułowania tej dziedziny. Ktoś, kto jest jeszcze w stanie wierzyć, że tradycyjny ich model opierający się na sztuczkach i trikach manipulacyjnych stosowanych podczas teatralnie budowanych spotkań to coś, co jest modelem trwałego biznesu, powinien udać się na zasłużoną emeryturę. Wszyscy inni, którzy widzą, że ten dwudziestowieczny sposób na „załatwianie drugiej strony” nie działa, powinni mieć w zasięgu ręki narzędzia, dzięki którym urealnią, unowocześnią i usprawnią swoje negocjacyjne procesy.
Dlatego właśnie stawiamy na NEOcjacje™ – czyli negocjacje XXI wieku, wieku tworzącego NEOŚwiat™, jako zjawiska nieustających przemian. NEOcjacje™ są logicznym kolejnym krokiem w ewolucji naszych firm. Biorą pod uwagę wszystko to, czego brakuje w tradycyjnych negocjacjach i wyrzucają z komunikacji biznesowej to, co powoduje niechęć do niej oraz brak procesowej skuteczności.
NEOcjacje™ powstały przy akompaniamencie:
Nadzieja, jaka wiąże się z innowacją w negocjacjach jest ogromna. Wielu z nas przyznaje, że mimo negocjacyjnego obycia nie lubi tej formy komunikacji. Ma dość manipulacji, kłamstwa, przerostu ego, agresji itd. Ma dość odcinkowości i konieczności zakładania masek, które nie pasują im do twarzy. Chcą inaczej, chcą lepiej.
Zmiana paradygmatu nie będzie łatwa, bo dekady myślenia negocjacyjnego odcisnęły się na biznesie mocnym piętnem. Starych metod trzeba się więc ODUCZYĆ, żeby zrobić miejsce nowym. To podejście powinno charakteryzować wszelkie innowacje behawioralne. Nasze mózgi mają skłonności pozostawania w ugruntowanych nawykach. Dlatego, aby wdrożyć NEOcjacje™ do swojego biznesu trzeba po pierwsze uwierzyć, że to przynosi dobre rezultaty sprawdzając to najpierw na jakiejś części swojego zespołu, a po drugie mieć przekonanie, że jest inwestycja w firmę, a nie tylko w ludzi. Bo system NEOcjacyjny™ pomaga w zarządzaniu klientem i kontrahentem, ale i relacjami wewnątrz organizacji.
Zmiany w podejściu do drugiego człowieka w biznesie po prostu muszą się wydarzyć. Spróbuj zatem NEOcjacji™. Może to jest rękawiczka na Twoją rękę, pasująca do twojej kultury firmowej, a co więcej wspomagająca realizację Twojej wizji i misji organizacyjnej? Umów się na spotkanie z nami. Nałożymy NEOcjacyjną™ mapę na Twoją przestrzeń i pokażemy dokąd prowadzą nasze ścieżki rozwoju. To może być najlepiej zainwestowany czas w ciągu ostatnich lat. Rozwiń siebie i firmę – stań się NEOLiderem™, z uśmiechem sukcesu na spokojnej twarzy. Czy możesz nie spróbować takiej okazji?