Porozmawiajmy!
Spotkaj się z nami!

Geneza „Neocjacji™”

Neocjacje™ powstały z przekonania, iż:

  • dotychczas znane w komunikacji słowa już nie wystarczają; 
  • należy urealnić i uwspółcześnić język oraz proces komunikacji w biznesie, by przywrócić jej funkcję budowania, zamiast destrukcji, którą coraz częściej przyjmuje;
  • niezwykle szybkie i głębokie zmiany ostatnich lat nakładają obowiązek prowadzenia dyskusji oraz stawiania pytań na temat najbliższej przyszłości naszej cywilizacji oraz dawania na nie przemyślanych odpowiedzi; zaniedbania w tym względzie mogą pogłębiać chaos i być niemożliwe do naprawienia, przez lata. 

Jedno słowo. Słowo symbol.
Symbol zmiany. Każda transformacja go potrzebuje.

Transformacja komunikacji biznesowej– tym bardziej. Szukaliśmy znaku, który pokazywałby proces, przez jaki przeszła. Począwszy od tradycyjnego, kilkusetletniego wypełniania jej językiem i treścią, poprzez definiowanie na nowo w okresie powojennym, aż po jej współczesną odsłonę (rewolucja 4.0.). Symbol ten zatem miałaby pokazywać zmianę, zarówno formy (nowa semantyka), jak i treści oraz filozofii podejścia do komunikacji (nowa intencja).

Ostatnia dekada stoi pod hasłem kryzysu komunikacji. Jak świat długi i szeroki narzekamy na technologię i samego człowieka. Zatraciliśmy się w dowolności ocen, wyrażaniu opinii, czy powierzchowności analiz. To fakt, mierzymy się z nieznanym dotąd zjawiskiem dostępu i przekazywania informacji na masową skalę. Nigdy nie kontaktowaliśmy się ze sobą tak często i szybko. Nigdy dotąd komunikacja nie była tak skutecznym katalizatorem zarówno dobrych, jak i dramatycznych zjawisk.
Skoro bez komunikacji nas nie ma, to dlaczego robimy sobie taką krzywdę, wypaczając jej podstawy? Te niepokojące zjawiska widzimy w praktycznie każdym jej zakresie, także części biznesowej. Naprawdę niepokojąco zaczęło się dziać tuż po kryzysie finansowym 2008/2009. Gwałtowny rozwój technologiczny (4.0) tylko pogłębiał ten stan. Ponieważ komunikacja jest jednym z podstawowych papierków lakmusowych całego procesu biznesowego wiadomo było, że jeśli w tej dziedzinie nie dzieje się dobrze, firmy i ludzie w nich pracujący będą cierpieć. Tak też się stało. Mimo, iż finansowe prosperity trwało przez ponad dekadę, procesy komunikacyjne śmiało można nazwać transformacją psycho-digitalową™. Dlaczego tak ważne w ostatnich dekadach słowo „digital”, które zazwyczaj wybija się na pierwsze miejsce, poprzedzone zostało słowem „psycho”? Otóż, o ile technologia radzi sobie nadspodziewanie dobrze, czasami już prawie bez naszego udziału, to w kontekście rozwoju cywilizacji szwankujemy my – ludzie. Nasza sfera psychologiczna nie nadąża za rewolucją. Nie posiedliśmy umiejętności dostosowania się do takiego przyspieszenia, korzystania z miliardów danych, rozumienia mikro informacji i połączeń między nimi, do zwielokrotnienia liczby decyzji, czy wreszcie tak masowej podaży i konsumpcji, w tempie „instant”.

W jaki sposób reagujemy na ten obezwładniający nadmiar?

Mimo, że naszym niespełnionym (przez wieki) marzeniem był natychmiastowy, powszechny dostęp do wszystkiego, gdy do tego doszło, zaczęliśmy się gubić. Ostatnie lata to szczególna dominacja agresji, manipulacji i egoizmów w komunikacji. W biznesie nie jest inaczej, bo opiera się on wprost na zagarnianiu, zarabianiu, dominowaniu i wykorzystywaniu siły. Jak to działa na ludzi tworzących ten biznes, na co dzień? Zniechęceniem i wypaleniem, głównie. Ale dochodzi też do zdecydowanie głębszych problemów, a ich skala się zwiększa.

Jedno słowo. Słowo symbol.
Symbol zmiany. Każda transformacja go potrzebuje.

Rozpocząć należy od najbardziej referencyjnego procesu biznesowego w tym względzie, czyli negocjacji. One właśnie pokazują obraz tych niepokojących zjawisk. Dlatego nasze wieloletnie doświadczenie z negocjacjami przekonało nas, że ich gruntowna przebudowa wprowadzi nas w nową erę komunikacji i uchroni od wielu strat. Podstawowymi dla nas w procesie tworzenia na rzecz klienta inspiracjami były: 

  • chęć budowania profitu wyprowadzanego z wartości, przy założeniu, że jest on możliwy do osiągnięcia przez wszystkie strony danego procesu,
  • maksymalne ograniczanie negacji w rozmowach, 
  • przechodzenie ze współpracy w relacje, 
  • mądra otwartość,
  • poszerzanie części wspólnych i budowanie platformy wspólnych korzyści, 
  • wiedza o swoich limitach, potrzebach i chęciach, 
  • chęć rozpowszechniania dobrych praktyk w komunikacji biznesowej na wszystkich szczeblach hierarchii i we wszystkich działach (sprzedaży, zakupów, marketingu, produkcji itd.) czy wreszcie 
  • rzeczywiste dopasowanie narzędzi do łańcucha współczesnej komunikacji. 

Wprowadzanie zmian do negocjacji, które mają tak wiele definicji i ugruntowaną pozycję, to postawienie tamy wszechobecnej negacji, egoizmom, manipulacji, konfrontacji i walce.

Twardy orzech do zgryzienia, a wręcz dziejowe wyzwanie! Aby było to możliwe kluczowym faktorem sukcesu jest znalezienie grupy sprzyjającej przewrotowi, czyli zwolenników, których doświadczenia i entuzjazm poniosą tę ideę. Nie ma z tym problemów. Dlaczego? Bo trudno spotkać osobę, która myśląc o procesie negocjacji czy szerzej, o procesie komunikacji biznesowej w ich dotychczasowym kształcie wyraża entuzjazm. Człowieka, który deklaruje, że szczerze lubi ten proces i wspiera tę opinię bezstresowymi doświadczeniami. Najczęściej, pytając o negocjacje widzimy na twarzy triumf wygranej lub niechęć, napięcie ofiary. Albo udawanie. Nierzadko pojawia się wspomnienie i antycypacja lęku, gdyż negocjacje dla większości z nas to wojna.

Skąd te skojarzenia? Czy jest się czemu dziwić?

Okazuje się, że nie ma. Etymologia słowa „negocjacje” jest jasna, choć znaczenie (dla wielu) dość zaskakujące. Pochodzi ono z łaciny i wywodzi z dwóch słów:

  • negotiari – realizować biznes, handlować, 
  • negotium – zatrudnienie, zajęcie, sprawa, problem, trudność

Idąc dalej i rozbierając oba słowa na czynniki pierwsze, czytamy:

  • nego -  odbierać, odmawiać, negować, powstrzymywać, oraz
  • otium – przyjemność, spokój, odpoczynek, otior – bezczynność, otio- wolny czas

Dokonując interpretacji tego źródłosłowu, negocjacje to nic innego, jak odbieranie spokoju, odmawianie odpoczynku, negowanie przyjemności! Skoro tak wygląda semantyczna rzeczywistość naszego symbolu komunikacji biznesowej, to nie możemy się dziwić, że wchodząc w proces handlowy jesteśmy do niego negatywnie nastawieni. Kojarzy się z opresyjnością, a intencja negacji układa dalsze emocje.  Słowa kodują, zatem projektują nam samospełniającą się przepowiednię. 

Nie inaczej wygląda język, który zbudował się wokół tego pojęcia. Dominuje retoryka wojenna: wygrać, walczyć, zdobyć, przegrać, pokonać, itd. Paradoksalnie, widać to nawet w słynnych ulepszeniach negocjacji, gdzie ta „wojskowa” tradycja jest zakodowana w słowach-kluczach. Otóż, istnieje teoria, że negocjacje powinny być prowadzone w idei wygrany – wygrany (ang. win- win), zamiast wygrany- przegrany (ang. win-lose). Abstrahując od tego, że nie jest to wskazówka logiczna: kiedy kończy się mecz np. ping-pong’owy, nie możemy mieć wygranych po obu stronach stołu, to zastosowane w niej słowa przeczą postulowanej idei. Jeśli mam dążyć do wygrania, to nie prowadzę tego procesu kooperacyjnie. Podobnie jest w bitwie, walczę-wygrywam-jestem zwycięzcą.

„Kodyfikacja” procesów negocjacyjnych odbywająca się w latach 70/80-tych XX wieku przypadała na okres bardzo silnego rozwoju kapitalizmu, rywalizacji, zdobywania. Teoria win-win, która została zapożyczona z wychowania dzieci, nie zmieniła zasad biznesu, w wielu przypadkach to albo pobożne życzenie, albo jedno z usprawiedliwień. Powszechnie używa się haseł typu: walcz, albo zginiesz, co cię nie zabije, to cię wzmocni, zdobywaj przyczółki, pokazuj siłę, odgrywaj teatr, chowaj asy w rękawie, manipuluj, oszukuj, zwódź, a nawet szantażuj. Tak się działo przez wieki. I nie bez znaczenia jest również fakt, że biznes tworzony był w ogromnej większości przez mężczyzn, a zatem język, zwyczaje, zasady były wypełniane testosteronem. Płeć męska, stawiając sobie na punkt honoru codzienne zwycięstwa nie siliła się na nieostre, koncyliacyjne określenia. Taki język mógł być zarezerwowany dla dyplomacji, ale i te działania, ukrywane za zamkniętymi drzwiami prowadzone były pod płaszczykiem „męskich rozmów”.

Na koniec, aby w pełni poznać tło zmian konieczne jest zrozumienie, że negocjacje najczęściej były i są rozumiane, jako gra o sumie zerowej! Innymi słowy – jeśli TY dostaniesz więcej, to JA, automatycznie, dostanę mniej. Takie podejście oznacza skupianie się na osiągnięciu własnego dobra i odmawianie drugiej stronie, by mieć więcej dla siebie, za wszelką cenę. Czyli znów – konfrontacja i walka.

W ten oto sposób zbudowaliśmy wszechegoizmy i przekonanie, że dobry biznes to odbieranie. Walka w komunikacji jest więc na porządku dziennym, od lat.

Jakie są zatem skutki tego stanu rzeczy? Skoro ciągle musisz zmagać się, podejrzewać, manipulować, kłamać, bo oni, jak sądzisz, zwodzą, oszukują i wystawiają do wiatru, to wcześniej czy później zaczynasz się zawodowo wypalać, przestajesz zachowywać się naturalnie, czujesz niechęć, brak inspiracji, apatię. Nawet, jeśli masz już dość, to przecież negocjacje są obowiązkiem menedżera. Bez względu na to, jaki masz konstrukt psychiczny, jest coraz gorzej, a przecież jest jeszcze życie poza pracą, np. w relacji prywatnej. Zabierasz „pracę do domu”? Zatem, Twoje życie to permanentny stan wysokiego kortyzolu (hormonu stresu), do tego poziomujesz go dopaminą, poprzez satysfakcję, jaką dają Ci szybkie zwycięstwa. Wszystko to obniża Twój komfort życia i oddala spełnienie. Czy jesteś w grupie ok.84% populacji pracowniczej, która w zaciszu przyznaje, że nie lubi swojego zajęcia?

Większość z nas chciałaby powiedzieć stop! ? Nadszedł więc czas transformacji, bierzemy do ręki transparent, a na nim hasło, czyli nasz symbol i manifest rewolucji w komunikacji biznesowej:

NEOCJACJE

Słowo to na pierwszy rzut oka nie powoduje trzęsienia ziemi. A jednak, daje nam wszystko, czego  potrzebujemy. Otóż:

  • Dzięki temu, że ze słowa negocjacje wyjęliśmy jedną literę – G, to zabieg ten zmienił całe jego znaczeniowe uniwersum, bo, wraz z nią przestała istnieć intencja negacji. Łacińskie słowo nego – odbierać, odmawiać, negować, powstrzymywać, zmieniło się w neo – które, jak to podaje kilka źródeł łacińskich oznaczało prząść, tkać, prowadzić nić, przetykać! Zatem, nasza neocjacyjna™ rewolucja będzie tkała nową historię biznesu. Od teraz prowadzenie komunikacji biznesowej to Neocjowanie™, czyli po wiekach walki, rozpoczynamy erę rzeczywistej współpracy i relacji!
  • Zrobiliśmy ukłon w stronę tradycyjnego biznesu – zmieniając „negocjacje” pokazaliśmy, że Neocjacje™, to wynik ewolucji, rozwoju i pozytywnej modyfikacji przeszłych zjawisk. 
  • Gwarantujemy, że nadchodzi nowe, bo w nowożytnych językach neo oznacza odnowę. Zatem NEOcjacje™ to innowacyjność, otwarcie i przełom. Rewolucja!

Nasza transformacja potrzebuje nie tylko ambasadorów zmiany, ale i wsparcia ludzi, od decyzji których zależy ogromnie dużo w postępie cywilizacji – zarządów i rad nadzorczych spółek. To oni, dzięki odwadze, wizji i mocy sprawczej pozwolą temu procesowi szybko się rozpowszechnić i gruntownie przebudować naszą rzeczywistość. Apel do nich wystosowaliśmy w naszym MANIFEŚCIE NEOCJACYJNYM™.

Oczywiście, o ile nadaliśmy bieg sprawom, o tyle zdajemy sobie sprawę, że tradycja ma tendencję do trzymania się mocno. Zatem, musimy wziąć pod uwagę, że w dalszym ciągu część ludzi będzie chciało operować na starych zasadach. Mamy nadzieję jednak, że z czasem nikt już nie będzie chciał robić z nimi biznesu. 

Jaką doniosłość dla całości komunikacji biznesowej ma stworzenie koncepcji i neologizmu „Neocjacje™” oraz dlaczego transformacja neocjacyjna™ będzie uzdrawiająca dla Waszego biznesu – poczytaj w NEOCJACJE™ w Twojej firmie.

Aby poznać Neocjacje™ i nauczyć się ich używania należy posiąść Kompetencję Neocjacyjną™. Wypracowany przez nas system Kształcenia Neocjacyjnego™ pozwoli Wam zrozumieć i zacząć używać 18 składowych tej niezbędnej dla firmy i pracownika w XXI wieku kompetencji.
Przeczytaj co piszemy o KSZTAŁCENIU NEOCJACYJNYM™

Oczywiście, o ile nadaliśmy bieg sprawom, o tyle zdajemy sobie sprawę, że tradycja ma tendencję do trzymania się mocno. Zatem, musimy wziąć pod uwagę, że w dalszym ciągu część ludzi będzie chciało operować na starych zasadach. Mamy nadzieję jednak, że z czasem nikt już nie będzie chciał robić z nimi biznesu. 

Marka Bring Neotiations® należy do:
BRING NEO P.S.A.
ul. Puławska 23/25/16
02–515 Warszawa
NIP: 5213944561
Regulamin Akademii NeocjatoraPolityka prywatności
Nasze marki:
NEOcjacje™ »
NEOLider/ka™
Transformacja komunikacji
Turnieje Ringi Ne[g]ocjacji™
Przeciw Konfliktowi w Biznesie »
JustynaGrabkowska.pl »
menu